w żłóbku
nie jestem takim jakbyś chciał
wczoraj spiłem się znowu
leżałem na schodach
ktoś obcy mnie podniósł wprowadził do
domu
szkoda
kilka razy upadłem podniosłem się
szedłem
czasem drogę gubiłem
jak chustkę do nosa
głos w gardle zamierał nic nie mogłem
powiedzieć
szkoda
wracałem bez przerwy pod matki ramiona
nawet we wspomnieniach jak patyki chude
pytałem czy kocha
nie mogła przekonać
szkoda
przystanąłeś przy mnie jak w progu
stajenki
pytając bezgłośnie czy miejsce ci zrobię
jestem taki słaby
a Ty jesteś wielki
przecież moje serce za liche za skromne
Komentarze (5)
dostrzeżenie własnych słabości nie oznacza lichości,
piękny :)
taki jest człowiek,piękny wiersz,uśmiechniętych Świąt
ładny wiersz coś przez niego przemawia ...przewrucimy
sie ,podnosimy i tak wracamy do matki ..ładny naprawdę
pozdrawiam zdrowycz i spokojnych
bardzo ciekawy wiersz, pierwsza zwrotka najbardziej mi
przypadła do gustu, a ostatnia jest bardzo trafnym
sednem +
poruszający wiersz, najlepiej przeczytać kilka razy,
wtedy dociera sens