w złości
jak lód wbity w serce, który nie możesz
wyciągnąć,
ten chłód promieniujący, niemocy pan,
rozdziera cię na strzępy.
przez zaciśnięte zęby, niewzruszony,
tak!
patrz, nie ulegne.
pajacem dla świata, niezrozumiałym.. o
ironio..
goryczy łza upada
ty tak na poważnie? nad sobą?
lepiej zejdź mi z oczu.. ty..
ty pusta masko!
ty nieokreśleńcze!
ty miękka istoto!
ty pionku do bicia, żyj!
albo rób co chcesz,
chociaż.. i tak nawet tego nie jesteś w
stanie zrobić.. pajacu.
tak, dobrze słyszałeś PAJACU,
zmykaj,
i nie wymachuj pięściami w niebo,
tu ziemia,
i taka mała rada,
otwórz najpierw oczy,
widzisz tę górę? stań na niej, i jak?
wiem, że lepiej, teraz idź.
gdzie? tam, widzisz? tam spotkasz
rzeczywistość,
ale spokojnie,
ona cię przyjmie
Komentarze (4)
Świetny monolog, wywleczenie z siebie wszystkich
emocji, po czym następuje trochę wytchnienia, żeby
znów zacząć się rzucać i opaść z sił...ech życie.
Pozdrawiam:)
ty...niezły jesteś:) kupuję to, czekam na cdn
/lubię końcówki, a tu znów ona jest
tylko tu "widzisz tą górę" = tę górę.
To dobrze, że klimat optymistyczny, chociaż z treści
ona nie bije po oczach, autor tu oddał klimat kłótni w
realu, ale mam nadzieję, że jeśli klimat optymistyczny
- to wszystko pójdzie ku lepszemu, jak to po kłótni.