Złośnica
W moim domu na parterze
a nie kłamię mówię szczerze
mieszkała pewna dziewczynka
nazywała się Halinka
Ciągle niezadowolona
kapryśna i rozżalona
pół dnia przed lustrem siedziała
suknie buty przymierzała
Spóźniała się do przedszkola
tłumacząc że bardzo chora
nawet kapci nie włożyła
mówiąc że się przeziębiła
Ciągle się o coś dąsała
w złości nóżkami tupała
z nikim się nie przyjaźniła
gdyż strasznie była niemiła
Mama płacze i narzeka
smutna przyszłość córcię czeka
musi wiele się natrudzić
żeby nie obrażać ludzi
Musi zmienić się kochana
gdyż nie jest na świecie sama
żeby córcia zrozumiała
nie będę jej pobłażała
Komentarze (12)
dużo pracy wymaga takie dziewczątko
A to moja imienniczka...ja do złośnic nie
nsleżę...może czasami...a dzieci, nasze skarby
wymagają podejścia wspartego cierpliwością...od małego
tłumaczenie dziecku, co wolno, a co nie...pozdrawiam
serdecznie
Sluszna decyzja ujeta w puencie, lepiej dzieciom
tlumaczyc od wczesnych lat, ze takie skupianie sie na
sobie nie ulatwi im zycia. Serdecznosci.
Ładnie napisane i fajnie się czyta :) pozdrawiam
To ci kapryśna złośnica
Dzieciom trzeba tłumaczyć, co robią źle, by wyrosły na
dobrych ludzi.
potrzebny wiersz pozdrawiam
Nie trzeba za wiele pobłażać dzieciom. Pozdrawiam.
Mądra nauka ;] pozdrawiam
Nie można dawać klapsów jak radzi Autorka. Potupie i
przestanie.Pozdrawiam na miłe weekendowe popołudnie:-)
córka kaprysi nóżką tupie
trzeba jej pomóc klapsem po d..pie
:))Pozdrawiam:))
Oj tak to bywa z córciami Reniu,
ale małe męskie łobuziaki, także
miewają swoje humorki. Wiem coś
o tym.
Miłego popołudnia:}