Złota róża
Widziałem wtedy wieczorem różę,
Która silnie wspinała się do góry.
Uśmiechnęła się do mnie raz wtóry;
- Piękna - Od tej chwili Ci stróżem.
Mocno, ambitnie tak, brnęła na szczyt.
Nieraz w obronie strzeliste kolce
łamała,
Niejedna się kropla rozpaczy polała;
- Tkwił jeszcze w środku dawny zgrzyt.
Budowałem dla złotej szklarnię jasną,
Dla ochrony przed radioaktywnym życiem.
Dzwonów od strony miasta dobiega bicie;
- To los się uśmiecha, a zgrzyty gasną.
Już czas; - Znalazła już drogę własną,
- A ja? - Zostałem z własnym odbiciem.
Komentarze (4)
ciekawy wiersz, zmusza do myślenia
I Ty jestes jak ta roza, odbicie swe znajdziesz, ale w
oczach kochajacego czlowieka...
Róże zawsze niosą z sobą nieprzewidywalne
niespodzianki. Ale po to są i taka mają życiową role
do spełnienia. ładnie napisałeś.
ciekawe porównanie, daje do myślenia.... podoba mi się