Złote kolczyki czyli historia...
Każdy z nas ma w życiu coś cennego,
Coś, czego nie zamieniłby na nic innego.
I ja mam rzecz małą, jedną, ukochaną
Bardzo dawno, pół wieku temu,
podarowaną.
Gdy Babcia i Dziadzio w kwiecie wieku byli
Pięć par jednakowych kolczyków kupili.
Małych, skromnych choć złotych, z koralem
czerwonym,
Ze złotym drucikiem śmiesznie
zakrzywionym.
Pierwsze były dla Babci, trzy dla trzech
ich córek,
Piąte wnusi włożono do świeżo przekłutych
dziurek.
Krysia była bardzo mała, roczek wtedy
miała,
Odtąd kolczyki z koralem szczerze
pokochała.
Dziś Krysia dorosła, Krystyną się stała,
Wspaniałych dwóch synów dobrze
wychowała.
Dawno nie ma Dziadziusia, Babci, jednej z
ciotek,
A pamiątki po Nich poszły już pod
młotek.
Lecz kolczyki złote, z koralem, stare i
niemodne,
W przywracaniu wspomnień są dziś
niezawodne.
Z czułością patrzę w lustro na te ozdóbki
bezcenne
I przeszłość w nim widzę, dzień po dniu,
codziennie.
Przez wszystkie te lata towarzyszą mi
wszędzie
I wiem na pewno że zawsze tak będzie.
Nie potrafię się rozstać z nimi ni na
chwilę
I niech tak zostanie w ostatnią godzinę.
Do dziś nie mam zmienionego dowodu na znak protestu. Do zdjęcia dowodowego każą mi zdjąć kolczyki a to moja część ciała! Nie mogę się z tym pogodzić. Mam je w uszach na zdjęciu z roczku, z przedszkola, ze wszystkich szkół, na świadectwie maturalnym, na zdjęciach ślubnych a w dowodzie nie mogę? Niech się wypchają.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.