Złotomatowa
Z cyklu jej sukienki
Złota. Stroiłam się w nią zawsze.
Zaćmiła kulę słońca. Każdą.
Do rytmu skrzypiec, gnana wiatrem
tańczyła w zbożu, zgrzana, aż do
tamtego dnia, gdy serce pękło,
a matka głupich opuściła.
Ty wciąż zawiany(wietrzne piekło)
a za kołnierzem sucho. Byłam
w tym niebie. Chciałam Bogu wyrwać
gasnące pisklę. Głuchoniemy.
Wygrała czarna. Przeżyć, wytrwać.
Dziś? Noszę złote chryzantemy.
autor
Stella-Jagoda
Dodano: 2018-10-29 11:22:50
Ten wiersz przeczytano 3128 razy
Oddanych głosów: 85
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (107)
Jeszcze raz przeczytałem ten znakomity wiersz. To się
nazywa poezja.
Dziękuję za odwiedziny i życzę Tobie przyjemnego
wieczoru. :)
Piękny i niezwykle poruszający wiersz. Serdecznie
pozdrawiam
ładne .pozdrawiam
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie .:)
Niesamowity wiersz Ewo.
Jesteś prawdziwą poetką!
A peelce nie zazdroszczę.
Pozdrawiam serdecznie :)
Smutne doznania życiowe w ładnym wierszu. Koniec
udręki, chryzantemy.
Pozdrawiam:)
Witaj Ewuś,
Piękny, choć bardzo smutny w przekazie. Pozdrawiam
cieplutko i dziękuję, za miłe odwiedzinki:)
Smutny, poruszający wiersz. Pozdrawiam serdecznie
Stello.
Dziekuje serdecznie wszystkim milym czytelnikom :)
:))
Piękne te sukienki,
każda z nich na inną okazję.
Dobre porównanie do przemijania.
Pozdrawiam
Niesamowity wiersz.
Czytam z podziwem.
Dojmujący w przekazie acz bardzo wysublimowany piękny
wiersz.
Dziękuję Stello-Jagodo. Pozdrawiam pięknie:-)
Twój "sukienkowy" cykl to czysta sztuka. 100 lat temu
weszłabyś do Panteonu Poetów. :)
O jakże smutny przekaz ze wspomnień.
Peelce wielkie współczucie.
Serdeczności życzę i zabieram w inny, choć też
świąteczny i radosny klimat.