Zmęczenie materiału
Tak, to ja nim jestem
Zmęczony
Tak, to ja znów pełznę
nóg pozbawiony
A nad tym wszystkim
nie-święty jeleń, zabity
A tu znów ja w rynsztoku
Zapity
Tak, to ja jestem tym
materiałem
A Ty znów szłaś wczoraj sama –
widziałem
„On jest już naprawdę do niczego”
Przeczytałaś na słupie
Spytasz się – „Dlaczego?”
Oczko ci wyłupię
Albo nie, piękne masz te oczy
Czarne jak heban
Nie widać ich w nocy
Dla nich ten wiersz
dla nich pean
A ja już się skulę
I może umrę cichutko
Nie chcę już kosmosu
zobaczymy… jutro…
Komentarze (2)
Takie jest życie, stąd też pojawia się zmęczenie
materiału :)
na pocieszenie powiem, że to także mija. Może już
jutro...?