Zmęczony
Poprzez podniebnych burz oceany płynę
Bez końca płonąć w strugach deszczu
To krew kapie na moje czoło
Przemakam czująć jej słodki zapach
Jej metaliczny smak...
Już milion eonów czekam na wiatr
Który rozpędzi chmury i krwawy deszcz
Ja płonę za trupów tak wiele
I chciałbym w końcu zawrzeć pakt z
bogiem
Bo nie chce już za te śmierci cierpieć
Na zawsze chyba już pozostanę
Pomiędzy niebem a ziemią
Nie uda mi się oszukać czasu
Każdej nocy inny świat oglądam
Z ust mych płomienie wyrzucam
Ilu jeszcze dusze odbiorę?
Ilu jeszcze ze sobą zabiorę?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.