ŻMIJE
Raz kłóciły się dwie żmije,
Która ma piękniejszą szyję
Mówi pierwsza żmija mniejsza:
- Moja szyja jest piękniejsza.
Krągła, gładka jak toczona.
Sama możesz się przekonać.
A w tym miejscu to ci powiem,
Pięknie łączy się z tułowiem.
Na to syczy druga żmija.
To tu kończy się twa szyja?
Pierwsze widzę, odkąd żyje
Tułów cieńszy masz niż szyję.
Na to pierwsza obrażona,
A ty składasz się z ogona,
Gdzie masz szyję, gdzie tułowie?
Ogon kończy się na głowie.
Długo trwała by ta gadka,
Przerwała ją żmija matka.
- Nie kłóćcie się moje dzieci,
To nasz problem od stuleci,
Z czego właśnie się składamy,
Wiem to ja od swojej mamy.
I przodkowie, moi mili,
Także nad tym się głowili.
- Właśnie, mówi pierwsza żmija,
Weźmy kreta, kret ma ryja,
Ogon łapy, uszy dwa
I wiadomo, gdzie co ma.
A nas los pokarał srogi,
Ani ręki, ani nogi,
Ani szczeknąć, ani ryknąć,
Czasem można cicho syknąć.
Śmieją się w dodatku z nas,
Pełznę sobie raz przez las,
Nagle słyszę głos pawiana:
- Weź mnie żmijo na kolana.
Kiedyś znów na drzewie leżę,
Patrzę, wiszą nietoperze,
Zachwycone swym bezruchem,
Mówią – podrap się za uchem.
Tak, okropny mamy los,
Mama żmija mówi w głos,
Nawet teraz widzę wilka,
Będzie tu nim minie chwilka.
Już z daleka stroi miny,
Uciekajmy do gęstwiny.
Wpadł wilk wrzeszcząc:- Żmije z drogi,
Bo wam powyrywam nogi.
Żmije zwiały, klnąc półgłosem,
Nad swoim nieszczęsnym losem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.