Zmory wiosenne
Pobielały główki mleczy
na zielonym łąk kobiercu,
więc skąd nagle jakieś brązy,
jakaś słota w moim sercu?
Wiosna kipi, wiosna dyszy,
wszystko parzy się i mnoży,
a mnie jakoś nie do tego.
Żona twierdzi, że mi gorzej.
Sam już nie wiem – chodzę, patrzę,
pytam: czy to maj, czy wrzesień,
a tu dzieci dorastają
i wołają: - Głupia jesień! -.
Trwam w zielonej kołomyi
wyciszony, niemal święty,
ale czy o świętość trudno,
kiedy jesień włazi w pięty?
Ech, wy wiosny, moje wiosny!
Gdzieście się podziały wszystkie?
*
Z książki starej, z lat dziecinnych,
zasuszony wypadł listek.
***********************************
maj 2004
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.