Zmrok
W czeluści mroku
zapada się horyzont
Las faluje w szarości
kończącego się dnia
Tylko gdzie nie gdzie
przebija się promień zachodzącego
słońca
Cienie drzew ciężkim krokiem
odchodzą gdzieś w sen daleki,
spracowane po ciężkim dniu
Droga zwija się w niewidzialny kłębek,
jakby bała się szpon jastrzębich
Piąta strona świata
w ciemnych barwach tęczy
Otula się płaszczem
z granatowej przędzy
Zza ciemnych już sosen
Wyłania się księżyc złoty
Szykuje się do drogi wiodącej
promieniem gwieździstym
Będzie przyświecać snom czystym
Jedna z gwiazd w łzę się zamieni
I spłynie na ciało ziemi
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.