ZNIECZULICA I NIKCZEMNOŚĆ
Dla mnie, dla ciebie, dla nich.
Nie chcesz rozmawiać?
Nie szukasz kompromisu?
Widzę w koszmarnych snach
Twoją wykrzywioną twarz
Nie musisz świata zbawiać
Wyciągnij ku mnie dłoń
W geście pojednania
Zwyczajów dobrych broń
Rozumiem masz opory
Lecz któż może zabraniać
Tobie lub mnie wątpić?
Są to ludzkie dylematy
Odpuść więc sobie grymasy
Wszak pokorą je możesz zastąpić
Posłuchaj jak cisza woła
Myśli układa w szeregu
Czy ogarnąć się zdołasz
By pochwycić je w biegu?
Czy widzisz świata harmonię
Choć czasem nienawiścią płonie?
Czy słyszysz serca szeptanie
Które szuka miłości?
Płacze tęsknotą smagane
Nadzieję by chciało ugościć
Lecz ona obok przechodzi
Nie chce składać obietnic.
Nic nie jest już takie same
W bólach marzenie się rodzi
Znikając nierozpoznane.
Nikogo nie obchodzi zamęt
Ani złowieszcze następstwa
Znieczulica zgodnie z planem
Nikczemnością wieńczy zwycięstwo
Ku opamietaniu
Komentarze (4)
Interesujący wiersz, świetny debiut, miło, że wśród
nas jesteś, pozdrawiam :)
Warto zadedykować ten przekaz i rządzącym i opozycji i
społeczeństwu.
Nikt nie musi "świata zbawiać"!
Wystarczy zwykła ludzka życzliwość
po prostu - człowieczeństwo.
Tolerancja i zrozumienie drugiego człowieka.
Dobre przesłanie.
Pozdrawiam.
Fajny:)pozdrawiam serdecznie:)
Znieczulica zgodnie z planem
Nikczemnością wieńczy zwycięstwo