Zniwa
dawna polsko wsi spokojna...
Piekny lan zboza wichrom sie lasi,
usmiecha sloncu,a deszczom placze,
gdzies w jego duszy slychac spiew ptasi,
a szczerozlote serce swierszczom
kolacze.
Niebieskie chabry niebu sie klaniaja,
czerwone maki sla pozdrowienia,
osty goscinnie na uczte wolaja,
tam radosc, uciecha i czegoz tam nie ma!
Juz dni coraz krotsze, a zboze
zlocistsze,
juz noce sa dluzsze, a ranki
chlodniejsze
juz klos coraz ciezszy, a czlowiek
weselszy;
bo bedzie zniwo nad piekna ta niwa...
I wyjda zniwiarze o rannej porze
i skosza zboze z usmiechem- byc moze,
bo zboze ma w sobie ziarno najobfitsze,
pekate jak szczescie-nad zloto
zlocistsze,
a panny w przebarwnych wspanialych
strojach
w snop zboze ustawia w strojnych
chocholach,
a gwiazdy, co wnet ciekawie wyjrza z
nieba-
zablysna podziwem-blyszczec potrafia, jak
zajdzie potrzeba...
a ludzie w swych sercach poniosa do domu
szczesliwe zniwo- pot zetra pokryjomu,
bo nic to, ze cialo spoczynku wymaga-
jak dusza spiewa i spiew jej pomaga...
Skoszone zboze pomoze ich piesni,
zaszumi snopami- szelestem popiesci...
i bedzie dobrze,tak swojsko tak sielsko,
tak pieknie na ziemi jak w niebie
anielsko!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.