Znów ida święta
Znów idą Święta,
ja gdzieś tak bez żalu,
żegnam namiętność,
ulgą pewności,
że mieć kolegę
jest dużo lepiej,
śmielej, weselej,
i tak leciutko,
niezobowiązującym
końcem romansu,
i bez miłości bez przyszłości,
humorem zachowanym...
Prezent to dla mnie,
czuć wiatr we włosach,
być wolnym i czuć się wolnym,
Gdyby tak jeszcze tak dnia onego,
obudzić się wolnym od takiej miłości,
z wyobrażenia, pragnienia i pożądania,
gdzieś w sercu zamknięta,
która nie daje mi jeszcze czasem spać do
rana....
Ten czas miłości i odrodzenia,
tęsknotę zmienia,
ulotnością tej jednej chwili,
Bóg się jednak czasem pomyli...
Komentarze (4)
Taka już ludzka natura, że za własne przewiny szuka
odpowiedzialności u innych.
Bóg do tego nadaje się doskonale.
:):)
Ładna refleksja.
Skłaniasz czytelnika do przemyśleń nad istotnymi w
życiu wartościami.
Pozdrawiam.
Marek
ciekawy wiersz pozdrawiam
Kto ma w sobie wiarę, ten wie że Bóg nigdy się nie
myli, tylko my pragniemy aby się mylił...czasami.
Pozdrawiam