Znowu
Sok z brzoskwiń skąpanych w deszczu
Spływa powoli po mej brodzie
Trzymając się za ręce jak dzieci
Biegniemy razem ku pachnącej łące
Plując pestkami w spokojny staw
Uśmiechamy się do siebie
Z motylem barwnym we włosach
Tulę Cię do mojej piersi
Nucąc melodię do Twego ucha
Kołyszę Cię jak wiatr trawy
Delikatnie gładząc Twą twarz
Zamykam oczy i rysuję Twój portret
W skale samotności wykuty miłością
Zawieszam na haczyku namiętności
Przerywasz śpiew pocałunkiem
Spijasz nektar owoców słodkich
Z mej brody, szyi i wciąż Ci mało
Rozchylasz powoli rąbek mej bluzeczki
Dokładnie zbierając lepki napój
Rozpinasz guziki...
Nagle znowu przyszedł deszcz
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.