zobaczyc nas...
podrużowałem tyle sam...
caly swiat taki pieky i szeroki byl...
patrzyłem sam na gwiazdy nocami...
chodzilem sam zatłoczonymi ulicami...
mysłałem ze tak ma juz byc...
ale serce wiedziało...
ze szczescie musi prawdziwe zdobyc...
caly swiat taki piekny i szeroki byl...
a ja chodzilem smutny nocami...
szukalem tej co niebo niechciało oddac..
szukalem jej wszedzie...
nawet w snach...
serce powoli zamarzalo...
nie wiedzialo czy umierac juz czas...
chodzilem cigle smutny nocami...
przyszła wiosna...a z nia maj...
dwa male spojrzenia...
tak. to chyba ona...
jej taniec usta oczy powiedzialy mi
tak...
po tej nocy widzialem..ze to jest moj
czas...
pierwsze spotkanie...niesmialosci...
nawet swiat cos pomagal nam...
oblał nas deszczem i chlodem...
wtuleni w siebie...patrzylismy na
swiat...
poczulem wtedy prawdziwej milosci
smak...
minelo 11 misiecy prawie...
od chwili gdy znalazlem ta...
co z nieba uciekła na ten swiat...
jest aniolem... andzelika na imie ma...
zrozumialem ... ze moim zyciem...
jest wlasnie ona...
przestalem podrozwac....
nie patrze juz sam na gwiazdy nocami...
teraz to one do nas spadaja...
aby zobaczyc tych co zwiazała milosc..
spadaja by zobaczyc nas...
Komentarze (1)
Pracuj nad swoimi błędami, to że przyznajesz się do
dysleksji wcale cię nie usprawiedliwia. Poza tym treść
wiersza banalna.