Zostaw wreszcie tą żonę!
;)
Moje słonko malutkie, mój puchaty
misiaczku.
Moja mała rybeńko, mój kochany robaczku.
Jesteś jak me zwierzątko - żabka czy
hipopotam.
Czy mówiłam ci skarbie, ze tak bardzo cię
kocham?
Mój herosie ty dzielny, moje złotko
wielbione.
A co powiesz na to: zostaw wreszcie tą
żonę!
Rozwód to prosta sprawa - trzeba tylko do
sądu,
Później będziesz już wolny. Och! mam dosyć
przesądów.
No i co, że na ślubie przyrzekałes do
grobu?
Jak się teraz uwolnisz nie przyprawisz jej
rogów.
A no już przyprawiłeś... ale to nic nie
szkodzi.
Wiesz kochanie ty moje, że nie o to mi
chodzi.
Przecież kochasz kruszynkę, znaczy mnie,
prawda misiu?
A więc załatw to szybko, a najlepiej już
dzisiaj!
Jestem twym ideałem: młodość mam i
urodę...
Ona tylko udaje taką cichą wodę!
Ona jest niepoprawna! Wciąż targają nią
rządze...
Ona widzi nie męża, ale twoje pieniądze.
Nie ma czasu dla ciebie, w kuchni cały
dzień stoi,
Zachowanie to wcale żonie twej nie
przystoi!
Ona stale rozpięta między pracą a domem.
Dziwne, że gdy przychodzisz to nie merda
ogonem...
Jak mam nie kpić, słoneczko, z takiej oto
pokraki?
Moje życie jest barwne, a jej świat byle
jaki.
Oj, no wiem, że kochałeś, lecz to stare
dzieje.
Wszak historia się zawsze szybciej od nas
starzeje.
Świat jest niesprawiedliwy... czemu ona
może
Nazwać się twoją żona i dzielić twe
łoże??
A ja jestem "kochanką"... tą niedobrą i
złą.
Czas to zmienić rybeńko, a więc zostaw już
ją!
A to co jest za mina? Mój misiaczek się
boi????
No! Wiedziałam prosiaczku, że postawię na
swoim!
;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.