Zostawione w połowie
Twoje dłonie, czarne
zbroczone w krwi
ziemi, własną matkę
zostawiłeś bez słowa
Biorę w dłonie
dotykam Tobą twarzy
nie został ślad
najmniejszy, zmyłam łzami
Sercem młotem uderza
Twoje zwęglony kamień
baśń jednej nocy
oczy – czekanie – mrok
Usta szeptu nie wydobędą
śpisz tak niespokojnie
Dobranoc snów słodkich
tysiąc metrów pod
Ziemią – Twoim kochaniem
autor
mobieta
Dodano: 2007-02-23 18:58:55
Ten wiersz przeczytano 546 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.