ZRESOCJALIZOWANY
Do więzienie trafił,
gdy miał lat niespełna osiemnaście.
Całe swe dzieciństwo przechodził w
czapce.
Wódki tyle, co nikt napił.
Do szkoły uczęszczał nie co dzień jak
inni.
Kłopotów sprawiał co niemiara.
Czuł się zwyczaj na przekór winny.
Zachwyciła wszystkich jego głęboka
wiara.
Żył z dnia na dzień,
losem nie przejmował się wcale.
Teraz szybuje jak orła cień,
w cuchnącym codziennością kryminale.
Jest w niebie,
pod bramą Piotrową.
Wreszcie u siebie,
z twarzą swoją nową.
Komentarze (2)
tragicno historia ale ładnie napisane
Dziwna ta resocjalizacja... może podmiot liryczny w
końcu jest wolny od błędów i na swój sposób
szczęśliwy?? pozdrawiam +