U źródła
Byłem u źródła leśnego ruczaju
Tam gdzie myślą staje się woda
Siadłem pod brzozą wedle zwyczaju
Liściem spadała barwna uroda
Wzrok zatopiłem w płynące chmury
Korony co buja podmuch wzruszenia
Ktoś na nieboskłon zawiesił sznury
Czas je w desenie miękko przemieniał
Byłem daleko od zgrzytów gwaru
W świecie co szeptem ciszy przemawia
Było magicznie prawie jak w raju
Tak się niekiedy boskość objawia
Komentarze (1)
Nastrojowy, cichutko-ładny wierszyk.
Przeczytam jeszcze raz....