U źródła II - czyli metamorfoza
Piosenka.
Patrzę na usta, a nie słyszę dźwięków,
tylko linie płynne świadczące o
szeptach.
W światłocieniach brązów - delikatny
jedwab,
głębiny studzienne w nich gwiazdy na
przestrzał.
I rzęs zamykanie w przedsennościach
zmęczeń,
pod płynnością włosów, na rozstajach
spojrzeń.
W światłocieniach brązów gwiazdy na
jedwabiu,
głębiny niesenne – te na przekór dążeń.
Więc z wonności zdrojów ukojenie
chłepczę,
jak spragniony tułacz, co uciekał
gwiazdom.
W światłocieniach brązów wychynę
nieszeptem,
wykrzyczę, że kocham - głębinom
studziennie.
Codziennie, codziennie… przedsennie.
Czyli ewolucja tekstu - od literatury do pop kultury. :-)
Komentarze (13)
Codziennie..codziennie..przed sennie i dobrych snów
życzę.
czytam = studziennym, bo jednak studziennie jedynie z
setką dni się kojarzy, albo - w ogóle głupie myśli -
stu dziennie.
Oby Brązy przeczytały! :)
Pozdrawiam :)
linoskoczek
od literatury do pop kultury
do miłości przez
erotyk
efektowną ewolucją widownię zaskoczył
:)))
Z wielką przyjemnością przeczytałam
Pozdrawiam :)
Kolejny dzisiaj wstawiony dobry wiersz.
Pozdrawiam
a poważnie - nie patrz na literówki, i *ewoluuj*,
Galeonie356.
PS. Nadal mnie śmieszy *luu*, jak i *uuj*
:-))))))
Ślicznie :)
Wiersz się podoba ale jak to zaśpiewać jeszcze nie
wiem.
:)
piosenka jak się patrzy (i słucha), ale trzeba mieć
nie lada dykcję aby wyśpiewać zrozumiale taki tekst..
:))
Kurza twarz - a po co nam Urszule?!
Ewa
:-)))))))))))))))
No z Ulami można Ewo Ulować,
a Ewami...? Uluewować?
Kurdesz mol. :-))))
O, i to lubię - znaczy metamorfozy Twoich wierszy pod
wpływem światłocieni... ;)
Ewouluj, Galeonie356 - ewouluj:))