Zrozumiałem
Siedzę w pokoju
jak zwykle w chwilach zamilczenia cieni
słucham Verby
i przeglądam słowniki poetów i pisarzy
patrzę kto zginął zabijając się
i myślę
To odważne, zrozumiałe
ale rozsądku brak
a czemu opluć wrednie życie
najczarniejszym atramentem nienawiści
brakiem uspokojeń duchowych
Tyle jeszcze wbije Ci sztyletów, świec
przyjmij je
kłamstwo, niejasność, krew
Będę inny
znikne w istnieniu nieistnienia
w życiu wylanym przez noc
ale w życiu
które musi mnie rozczytać na nowo
i uświadomić sobie ciemność
że nie łatwo zniszczyć zniszczone
nie ufając już aniołom
nie ufając już mgłom
ale żyjąc
Bo chce w płaczu nie płakać
ukryć swoją poezję
obronną dłoń
obronny szczęśliwy księżyc
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.