Zrozumiałem
A tak chciałem być z Tobą na zawsze...jak Mistrz i Małgorzata...
Mijały krótkie noce
Potem dzień za dniem
Niespodziewanie...jak letni deszcz przyszła
odpowiedź
Rozważałem wszystkie za, wszystkie
przeciw
Bilans żalów, smutków i tak rzadko
radości
Po lewej stronie winien po prawej ma
Byliśmy razem a mimo to oddzielnie
Patrzyliśmy...nie na siebie
Każde w odwrotnym kierunku
Feria namiętności rozpalała ogień
To było nic...to miało byc preludium
Zamiast słodyczy skończyło się gorycza w
kącikach ust
Tyle dumania dopiero teraz zrozumiałem że
bycie dla kogoś psychologiem- pocieszaczem
to nie Miłość
Trzymała mnie myśl że jestem Tobie
potrzebny
I byłem, ale tylko wtedy gdy bolało....
gdy czułaś się oszukana
A na moich barkach było wypowiedzenie słów
"Będzie dobrze...zobaczysz..."
Tylko czemu zabrakło Cię gdy tych słów ja
byłem spragniony?
A teraz nie ma Ciebie....nie ma Nas...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.