żuchwa capa
lizaniem kolan sandał skóry
wygasić ciepłe pozbierane znicze
stąpać po bruku w pocie czoła
by pić kompoty szpiku kości
na wznak widoku pierwszej gwiazdy
o świtu brzasku żuchwy capa
do bólu krzyku prostych zwrotów
kraju co karmił ochłapami
niedożywionych snów
psiego pomiotu
autor
sugarek
Dodano: 2008-11-07 00:11:40
Ten wiersz przeczytano 611 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.