Żurawie
Proza w wersach. Dedykuję Iwanowi Gorczakovo'wi, który dał pierowzór i bezpośredni przyczynek do powstanie tego-czegoś.
Żurawi krzyk!
Jasny i zimny dzień późnej jesieni,
jadę równym kłusem.
Blask niskiego słońca i pustych pól -
jesienne wyczekiwanie.
Ale oto coś słychać!
Drobny i szybki stukot, ktoś mnie dogania.
Widać już konia, później jego samego.
Rozpoznaję: Iwan Gorczakow,
przyjaciel z dzieciństwa, okłada kobyłę to
batem, to lejcami.
Poprzez stukot słychać ciężki oddech konia.
I krzyk:
„Z drogi, jaśnie panie, z
drogi!”
Zjeżdżam na pobocze i natychmiast mija mnie
wspaniała kara kobyła, cała pokryta pianą,
potem sam powożący.
Wielki młodzieniec – czarnobrody,
piękny chłop,
całkiem oszalały z galopu i szczerego
zapamiętania.
Rzuca na mnie wściekłe spojrzenie i gna
dalej.
- Za czym gonisz? - krzyczę.
- Przed czym uciekam?
- Przed czym uciekasz?
Wtedy on macha rękami:
-Smutno-o... kiedy żurawie odleciały, ja za
nimi! O, jeszcze słychać ich krzyk.
I zanosi się pijackimi łzami.
Komentarze (2)
świetna kompozycja.
Wielki ukłon. Wspaniale się czyta.Pozdrawiam