zwiędłe liście
jest jak drzewo...
na początku marne i nietrwałe byle wiatr
gnie je ku ziemi, ale rośnie ,rośnie ku
sile ku wybujałości...
jest wiosna...
pręży sie już jak gladiator przede bojem
nabiera kształtu otrzepuje serce z kurzu bo
jest właśnie kolejna w życiu wiosna, pora
uniesień marzeń fantazji liście migocą na
wietrze jak miliony gwiazd na niebie,
oznajmiają potęgę oznajmiają najlepszy czas
w życiu i tak przez kolejnych parę
wietrznych poranków kolejnych kilku krzywd
paskudnych robali co znieść nie mogą jego
potęgi jego siły
i stało sie....
pokonały go już skończone zraniły
przedostały sie do wnętrza, najgorsza
śmierć być zabitym od środka podziurawiły
mu dusze już tylko zwiędłe liście jeszcze
chwila i upadnie i nie powstanie już nie
zamigoce zostały tylko zwiędłe liście na
oziębłej glebie i kilka ziaren z których
narodzą się pokolenia...
to człowiek to marność nad marnościami
byle robak byle poczwara siedząca w drugim
człowieku powali go na ziemie....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.