Zwolnieni (01).
cicho trzeszczę obok Ciebie
donośnym śmiechem
jak najurokliwszym
próbuję nadawać
na tych samych falach
powieko nie drgaj
nie opadaj proszę
nic umknąć nie może
nawet jak się rumienisz
ułamkiem sekundy
i rząd zębów krzywych
odsłaniasz ze wdziękiem
a ja pochłonę wszystko
jak kwiat wysuszony
i z krzykiem zacisnę usta
że to się stało znowu
serce zostało zwolnione
palcem wskazano mu wyjście
udaje że szuka pracy
a przecież nie ma
żadnych kwalifikacji
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.