Zwyciestwo...
Zabili...
Palac na stosie inowiercow
A ja skazana na bezczynosc
Patrzylam ze smakiem pogardy w ustach
Przykuta kajdanami bezsilnosci
Przeklinajac diabelskie pomiociny
Szkaradne bestie w ludzkich oprawach
Czekalam...
Na ostatnie oznaki milosierdzia
Krawiac w ciszy
Skonana ucieklam poprzysiegajac zemsty
W gestwiny szarzejacych drzew
Iglaste pale mego przeznaczenia
Płakałam karmiona nienawiścia...
Znaczac krwista smuga slodycz pomsty
By wreszcie odanleść drogę
Uwolnić dusze scalone w jedno
Na przekor śmierci
By znowu byc z Toba
Zrywajac krucyfiks beznadzieji
Rozpetac wlasne pieklo...
Gdzie po kolana bedziemy stopac
W krwi przegranych
Komentarze (1)
Ważne, że uciekłaś. Ujmujący wiersz, pięknie
napisany...