zwyczajność
Puste, zużyte słowa
jakby nic nie warte
Miłość różna, wielokrotna,
bo dla wszystkich
Uśmiech tak codzienny,
że aż szarościa naznaczony
Usta moje zimne,
bo kiedyś do ciepła przyzwyczajone
Oczy moje - niebieko-szare kryształy,
słona wodą przemywane,
by mogły dalej tworzyć obraz
rzeczywistości
Moje cenne ciało -
-dla kogokolwiek..
...czy wszystko znów musi być szare... ...nawet szare niebo od twego spojrzenia Boże...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.