żyć i umrzeć z miłości
Kochałem bez wyboru, nikt mnie nie pytał
kochałem świadomie, lecz nie myślałem
wcale
to wiatr mnie usidlił, zabrał mi
woloność
to miłość pokazała jak wypełniają się
żale.
Nie byłem w stanie wypowiedzieć słowa
zapomnieć powracającej bez końca
tęskonty
zniszczono moje serce- nie wojną, lecz
miłością-
miłością naiwnego kochania i czystej
głupoty.
Nicość wypełnia moje dni- te same krople
wody
echa znają drogę, choćbym był na końcu
świata
zadrwił ze mnie lekki podmuch wiatru
jestem niewolnikiem- a on sępem, który
wraca.
Czy słodki uśmiech musi na zawsze
zakochać
czy on jest do końca życia jedyny
niecierpliwość zburzyła szczęście
czemu to jestem ja? za jakie winy!"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.