Życie bez radości ...
Coraz mniej mam radości z życia...
Coraz mniej spełniam swoich marzeń...
Coraz częściej na mej głowie ląduje
donica...
Coraz mniej z życia pozytywnych
wrażeń...
Zapadam w marazm zwykłej codzienności,
Powoli przeistaczam się w robota...
Życie ma coraz więcej odcieni
szarości...
Jestem trybem w piekielnych bram
wrotach...
Mój świat coraz bardziej ogarnia mrok...
Choć słońce swieci, ja go nie
dostrzegam...
Od przepaści dzieli mnie jeden krok...
Wszystko mnie pcha w otchłani trzewia...
Nie wiem ile jeszcze utrzymam się na
powierzchni...
Nie znam odpowiedzi na żadne pytania...
Jestem przełączony obecnie w tryb
obojętności...
Nie ma z mej duszy pozytywnego
wołania...
Ani z mej duszy, ani z zewnetrznego
świata...
Odrzucony na peryferie pozytywnych
aspektów...
Moje nieme krzyki, moje wołania...
Nie przynoszą mi żadnych efektów...
W zdrowym (powiedzmy) ciele, chory duch,
Tak siebie w skrócie określić mogę...
Jak mam być zdrowy, jak we mnie, nas jest
dwóch...
Rozdwojenie jaźni w jednej osobie...
Komentarze (3)
A weź może chłopie wszystko z drugiej strony
wtedy to dopiero mógłbyś być wkurzony
bo cóż Ty byś zrobił mając chore ciało
tylko sznur i drzewko by już Ci zostało.
Ja choć jestem chory już 15 lat
zawsze z optymizmem patrzę na "swój" świat
no bo ten "mój" inny jest Ci powiem raczej
bo jak siedząc w domu nazwać to inaczej ???
Życzę, by zwyciężyło pogodne JA.
Pozdrawiam
jedna donica na głowie
(noś kask podpowie)
Pozdrawiam serdecznie