Życie-bezlitosny ogrodnik
Ileż można łzami tęsknoty miłość
podlewać?
W doniczce samotności marzenia hodować,
Czemuż bezlitosna codzienność, wołań nie
słucha?
Rzuca chwasty pod nogi, tęsknych błagań
głucha,
Okruch łaskawe wdeptuje między ziemi
ziarnka,
Przez palce szarości, przelewa się goryczy
miarka,
Z dziurawej konewki życia, wylewa szare
słoty,
Podlewa mój ogródek, gorzkim nawozem
tęsknoty,
Korzenie chwastów wiją się w bytu
szarudze,
Drżącymi dłońmi, bezradnie z nimi się
trudzę,
Miedzy nimi jedna róża, w tajemnicy
wyhodowana,
Iskierką nadziei opromieniana, łzami
podlewana,
Choć to dzika róża, w samotności wyrosła
ogródku,
Będę ja pielęgnowała, karmiła deszczem mego
smutku.
Nie pozwolę ogrodnikowi zabić róży,
wyhodowanej na smutku,
Zginie ona-umrę ja-- pochowajcie mnie w
moim ogródku.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.