Życie jak cień
Goniłem we śnie własny cień
Uciekał, chował się przede mną wciąż
Gra w berka niezmiernie go bawiła
Wił się po ziemi jak bezbarwny wąż
Pochwycić więc się go starałem
Podstępne kroki wymyślając
Lecz na nic się to wszystko zdało
Umykał jak płochliwy zając
A gdy go w końcu zapędziłem
W ślepego zaułku ciemny kąt
Zniknął i wtedy to ujrzałem
Słonecznej włóczni gasnący lont
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.