Życie przeklęte me...
. ..: Od dawna chorowałam,wyzdrowiałam..wzrok podziałam:.. . .......jeden Boog raczy wiedzieć co ze mną bedzie ...............piekło na ziemi...widze wszędzie
byłam na dnie...pełnej tesknoty i
zakłąmania
wylezłam z pieczary...jak niedzwiedz o
swicie
bo przepieknie kocham życie....i
upodlenie
perły..., korzeniee...kwiaty na wietrze
plątające
....kocham tajfuny uczuc,do samego
końca
robakiem byłam, w słowach sie nigdy nie
myłam
Ukrywałam sie od rana....jak rosa od słonca
ogrzana
nogami zas sciernisko wycierałam...
a w nocy
cikocho płakałam....do ksieżyca...
byłam głodna,i chłodna....jak zając
kica.
Tanczyłam na nucie, o brzasku gwiazd
polnych
w nocy były nie spętane...piekne...przez
gwiazdy oświetlane.
Me życie jest jak pajęczyna...piękna i
delikatna
jak rosa....łątwą ją ugiać ,zerwać
poplątać...spętać
lecz ja nie będe Klękać....kajać sie do
ludzi
bo mnie to cholerka nudzi...jestem
EXmeżatką
nie poprawną....wartrowniczką ognia
przeznaczenia
nie doszukujcie sie w mym sercu
przekręcenia
a z mej opawiastki ,taki morał mnie
przychodzi
jedzcie lody młodzi....One was nie
schłodzą
ale one mnie obchodzą...każde z was
szuka
haczyka...u Madam tylko łez tysiące
wylewanie
codziennie z mego wiadra robie pranie.
: medialnie i psychologicznie, przebudzenie...ozdrowienie. .....................widzenie nowego świata..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.