życie i śmierć
Uciekam..
Chowam twarz w brudne dłonie..
Skulona cicho siedze w kącie..
Nie podnosze głowy
..nie spojrze jemu w gniewne oczy
Uderza..
Na ciele powoli spływają strużki krwi...
Nie podnoszę się...
Nie mogę..
Kolejne ciosy...
Odchodzi..
Ojciec Zycie
I...Przyszła Ona
Przytuliła...
Otarła słabe ciało z świeżej krwi..
Wzięła za dłoń..
i mnie płaczącą...zabrał a do swego
domu..
Kochna Matka Smierć
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.