Życie swe doceniam
Na łożu śmierci grzech wyznaję,
Chociaż w takowy sam nie wierzę.
Wszystko mi przed oczami staje,
Słowa spisuję na papierze.
Przed laty byłem zbyt szalony,
Krnąbrną naturą ponaglany.
Życie zdążało w różne strony,
Ja miałem klimat dość rozchwiany.
Brałem, co tylko mi przypadnie,
Słowo chwytałem dnia każdego.
Aż kiedyś sam opadłem na dnie,
Ni czując cienia snu podłego.
Nim mnie rozsądek uratował,
Nim nastąpiło otrzeźwienie.
Pękła zniszczona brudem głowa,
Ledwo odgadłem swe istnienie.
I zrozumiałem cel cierpienia,
Na nowo siebie narodziłem.
Od wczoraj życie swe doceniam,
Dalej jak inny człowiek żyłem.
Śmierć odrzuciłem jak niechcianą,
Łoże sprzedałem w internecie.
Jestem postacią roześmianą,
Jak nikt podobny mi w tym świecie.
Komentarze (6)
Dobrze się skończyło
i o to chodziło
Archaizm w tytule?
Coś mi tu nie pasuje.
Wiersz godny uwagi.
Pozdrawiam:)) miłego wieczoru.
Maska zdarta, inna twarz
radosny uśmiech przyobleka
od dzisiaj głośno śmieję się
zły czas minął... niech ucieka
Pozdrawiam serdecznie
Refleksja nad tym co było i co się zmieniło, miło
czytać takie optymistyczne przesłanie.
Każdy popełnia błędy, ale nie każdy potrafi się
przyznać :)
Podoba mi się cały wiersz, a najbardziej zakończenie.
:)