Życie,które starciło sens.....
w początku swego istnienia....
Zostawiasz mnie tu samą,
Bez nikogo kto by mógł się mną
zaopiekować.
Zostawiasz mnie tu samą,
Bo nie chcesz mnie ze sobą zabrać.
Nie powiedziałeś mi dokąd idziesz,
Nie powiedziałeś mi jaki masz cel,
Poprostu znikłeś
Siedze teraz w kącie skulona,
Patrze z nadzieją w gwiazdy,
Myślę o tobie,
Chciałabym abyś wrócił.
Nasz wspólne chwile były cudowne,
Pamiętam je jeszcze...
A czy ty pamiętasz?
Oglądam wiadomości,
Doznałam szoku,
Ty leżący w rowie,
Nie żywy....
Nie mogłam powstrzymać łez,
które same napływały do mych oczu,
Nie mogłam wytrzymać,
Wyciągam żyletke,
Jeżeli ona tylko sprawi abym była z tobą
to, to zrobie.
Otworzyłam oczy,
Oślepiała mnie rażąca biel tego
pomieszczenia,
Spojrzałam na moją rękę,
Była zabandażowana,
Jedyne co pamiętam, to dużo krwi...
Teraz stoję nad twoim geobem,
Z moich oczu toczą się kolejne łzy,
Rozbijają się na twardo na zimnym
marmurze,
Zapalam znicz,
I odchodzę,
Spoglądam za siebie,
W gęstej mgle
Paliło się samotnie światełko,
Płomień nadzieji, który ma cię doprowadzić
do mnie...
Mam nadzieję, że kiedyś będziemy razem... Lecz to tylko niespełnione pragnienie, mojej osobowości...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.