O życiu (nie)godziwym
Tu nie ma nic z Kotarbińskiego! (...?)
Rozmyślają socjolodzy...przez wieków
pradzieje,
Skąd bogaci i ubodzy,- szuje i
złodzieje!
Rodzic uczy swego synka...przykładnego
życia,
Smyk patrzy na polityka..., nie widzi
pokrycia!
Rósł pacholę, brał nauki, został
rzemieślnikiem...
Godnym, (płodnym), etc. olał
politykę...!
Jego kumpel obrał drogę w ciut innym
kierunku.
Został posłem (cele wzniosłe...)-aż wpadł
na rabunku!
„Smyk” pracował wciąż za
grosze, aż stwierdził po latach;
Nie wystarczą mi kalosze...-niespłacona
rata...!
Chcę oddychać pełną piersią, brać życie za
rogi-
„Wóz lub przewóz”..., inni
grzeszą, ja mam być ubogi!
Wziął się więc za interesa z ciut, ciut
wyższej półki,
Choć żył w stresach, to Teresa już miała na
bułki...
Wszystko składnie szło i gładko-jak zwykle,
do czasu,
Jedna, druga, trzecia wpadka!- wypadł z
„animalsów”...
Prok. oskarżył, sąd dołożył-teraz zobacz
„smyku”...
Innym żeś się nie dołożył- pragnąłeś
wyników
Sam dla siebie...tu zgrzeszyłeś...tak to
być nie może...
Gdy góra nie ściągnie z ciebie, przegrasz,
jak niebożę...!
Socjolodzy....mają pomysłów wór... Tylko z kogo tu brać wzór!?
Komentarze (5)
Nauczanie swoją drogą- Przykład idzie swoją...
Wszystko to marność nad marnościami
Z sobą się biję...zgadzam się z Wami...
A dla mirel, osobno fraszka M. Koprowskiego
Raz stanąłem na rozdrożu
Do wyboru drogi dwie
Lewa noga w prawo idzie,
Prawa noga w lewo chce
Jak rozwiązać ten dylemat
Zdecydować się nie mogę
Skręcić w prawo? skręcić w lewo?
Najwygodniej skręcić nogę...
Super..pod wrazeniem..mocny realistyczny..o nucie
satyry..gratuluje..pozdrawaim cieplutko
Jaką więc obrać drogę,by nie przepaść jak to niebożę?
Racja oczywista, z wiersza tryska prawda krwista.
Pozdsrawiam.