żywioły
zawstydziłem niebo
za twoimi rzęsami
gdy palce jak skowronki zagrały
na białym fortepianie ud
spojrzenia splecione jak wargi
rozchylały nam dusze
z ufnością dziecka
słowa spęczniały
wiatrem przyspieszonych oddechów
omdlewając raz po raz
i nie wiem co by się stało
gdyby nie myśl trzeźwa
jak błysk obrączki
nie wcisnęła się
w szczelinę między nami
karcąc płomienie
autor
ireczek
Dodano: 2013-08-23 12:40:51
Ten wiersz przeczytano 1852 razy
Oddanych głosów: 25
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (23)
Taka mała błyskotka a tyle potrafi! O tak! Zakończenie
świetnie obrazuje sytuację!!!
Pozdrawiam serdecznie:)
Ja tam obrączki nie noszę he he.Wciągający.Pozdrawiam
najlepsza ostatnia strofa, super:) w pierwszej prawie
same metafory dopełniaczowe, psują utwór, msz;
pozdrawiam
Dobrze,że w porę zauważono obrączki.Ładny
wiersz.Pozdraw2iam.
bardzo zmysłowy ładne metafory pozdrawiam
Zmysłowo...piękne metafory.. wspaniale poprowadzony...
jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam.
dobry wiersz ! Pozdrawiam :)
Podoba mi się. Myślę, że bez pierwszej strofy byłoby
lepiej.
Nie jestem żadnym ekspertem, więc jest to jedynie moja
subiektywna opinia. Miłego dnia.