Żywioły
Podziwiam spektakl przez szklistą
kurtynę.
Tam na arenie starli się siłacze,
woda z powietrzem, niczym wprawni
gracze,
zaraz świat cały obrócą w perzynę.
Woda wypełnia już każdą szczelinę,
trąba powietrzna zbiera w krąg haracze,
wicher szaleje, choć las cały płacze,
oba żywioły buszują w brzezinie.
Patrzę na niebo smutne i płaczliwe,
udziela mi się jego zatroskanie
nad losem świata, co niefrasobliwie
burzy porządek przez swe rozpasanie.
Zamykam oczy i proszę żarliwie,
by żywioł przyniósł nam opamiętanie.
Komentarze (66)
2 ostatnie wersy pierwszej zwrotki napisałbym inaczej:
woda z powietrzem starły się i raczej,
niż ulec, wolą świat rozbić w perzynę.
Poza tym - świetnie.
Nie przekonuje mnie rym siłacze / harce.
Bardzo wymowny, piękny sonet, głęboka puenta,
pozdrawiam ciepło, miłego dnia.
Pragniemy normalności. Mam nadzieję na poprawę.
Udanego dnia:)
miejmy nadzieje,że nastąpi to opętanie miłego dnia :)
Dobry sonet.
Nad losami świata- jego poplątanie,
też chciałabym, by to opamiętanie przyszło.
Piękny i wymowny sonet.