Żywioły
Przychodze z ognia, radość mi na imię
dano.
Zachwytem poranka Cie budzę, słońcem
ogrzewam Twoje narodzenie świtu.
Rozświetlam blaskiem dróg poszukiwanie.
Kuszę, podbiegam, oddalam się, tańczę,
wyciągam z niebytu.
Wodą Ci jestem gdy kryształowe sekundy w
słowa składam.
Chłodzę czasami obolałej duszy zakamarki
skrycia.
Szumem wodospadu górskich kaskad nastroje
tez badam
gdy zaś potrzeba jestem ukojeniem, falą,
żaglem na okrecie życia.
Jesli powietrzem jestem ,to tylko
wieczornym
tym pieknym, letnim od kwiatów, jeziora.
Wnikam by stać sie oddechem spokojnym,
wypełnic częśc każda
wiesz to choć znasz mnie od wczoraj.
Kiedy otaczam ramionami Twój świat cały
Ziemią jestem.
Karmie Cie słowami, że wciąz chcesz ich
jeszcze.
Bywam Twoja planetą, azymutem przestrzeni i
obrazem znaczeń
Znajdziesz mnie w każdej czastce przyrody
lecz codziennie inaczej.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.