Żywot
Żyję sobie w betonowej dżungli,
wśród istot nierozumiejących
mojej duszy postaw.
Smutków więcej niż radości,
cierpień więcej niż rozkoszy.
Idę w życiu ścieżką ślepą,
zmierząjącą donikąd.
Czy znajdę drogę
do szczęśliwości bram?
A czym jest szczęśliwość?
W ludzkiego żywota marnym puchu,
mieszaniną cnót,
zmieszanych domieszką miłości,
tolerancji i przebaczenia?
Szukając drogi szczęścia,
muszę z małych rzeczy
radość czerpać.
Ach jakie trudne to!!!!!
Bo wokół mnóstwo hien
na Twój upadek czeka.
Znaleźć na swej drodze
bratnie dusze,
ot zaczątek szczęśliwości!
W nich mieć oparcie i pomoc.
Wartością człowieka nadrzędną,
gdy pomoc nieść może.
Bo gdy potrzebny jesteś dla kogoś
i nie odrzucasz Twej pomocy
spragnionych,
skarbem jesteś najbliższych
i niepowetowaną stratą
śmierć Twoja będzie.
Ale czyż śmierć tak króluje?
Że zabiera na zawsze to co wartościowe?
Dobro człowieka nigdy nie zaginie,
a czyny Jego głośne będą u Pana.
Więc szukaj szczęścia w tym,
co czynisz dla innych,
bo to jest miernikiem wartości Twojej.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.