Żywot licealisty
Ledwie oko jedno zmruży,
I śnic zacznie biedaczyna,
Wtem nauka, niczym bestia,
W znaki dawać się zaczyna.
Koszmar wówczas zamiast drzemki,
Uczeń cierpi straszne męki!
To, co śni się, to sprawdziany,
I klasówki jak złe czary!
Przeraźliwa wizja świata,
Gdy nauka topór kata.
Spać nie daje!
Sen rozprasza!
Blisko wówczas końca świata!
A gdy wstanie wczesnym rankiem,
To nauka jest barankiem.
Proste wzory, łamigłówka,
Pełna wiedzy jest makówka.
Z lekkim trudem, ale niesie
Wiedzy brzemię, plecak przed się,
Komu w drogę temu kopa,
Dlań nauka i robota!
Od wiek wieków się utarło,
Że profesor niszczy gardło,
Uczeń pół na pół go słucha,
Później wiedzy w ściągach szuka.
O efektach wspomnę skromnie,
Sąd należy już nie do mnie.
Cztery piątki, szósta pała,
Gdzieś w dzienniku zawitała.
Smutna wówczas mina nieco,
Gdy kolejne takie lecą.
Lecz gdy piątka znowu wpadnie,
Ta ochota, co śpi na dnie,
Wnet w natchnienie i olśnienie,
Zmienia cały stres, zmęczenie.
Od odległych wieków, lat,
To nauka zmienia świat.
Uczeń wtedy to zrozumie,
Gdy problemy rozwiązuje.
Morał z tego jest, więc taki,
Że cierpienie i zmęczenie,
Tak jak „amen” jest w
pacierzu,
Tak i to wpisane skromnie,
W ucznia żywot, jego los.
Być kujonem? – Niekoniecznie
Lecz się uczyć tak by żyć,
Wiedzą i bystrością lśnić.
Wszystkim uczniom ;) PS: DAMY RADĘ!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.