Zza firany
Przyjdziesz do mnie. Przyjdziesz nocą.
Zauroczysz szeptem słowa,
i opleciesz tak kusząco
ramionami, jakbyś schować
chciała nas przed świtem jutra.
Wnet rozszumisz wiatrem włosów
i upewnisz, że nie ukradł
ciebie księżyc, nie zdjął z oczu
zamgleń nocnych. Póki czary
rozrzucone u wezgłowia,
póki luna blaskiem darzy,
nie spytamy gdzie zapodział
się sen mocny. Nic nam po nim.
A za oknem wiatr wśród nocy
zaszeleści w liściach: „Kołysz…”.
Niechaj chwili nikt nie płoszy.
Komentarze (59)
Tak miękko i ulotnie, pięknie!
Pozdrawiam:)
Niech sie stanie. Ladnie.
Pozdrawiam :)
)
Bardzo, bardzo ładny:)
Pięknie
Z przyjemnością przeczytałam :-)
"póki luna blaskiem darzy" to tak mi też się marzy ta
dziewczyna ta jedyna ....= ładny zaczarowany wiersz
Mariuszu... piękny wiersz ...
nie spytamy gdzie zapodział
się sen mocny... i nie pytajmy tylko o jego pięknie
czytajmy...
Po prostu pięknie, wręcz magicznie.
/wiatr wśród nocy
zaszeleści w liściach/ oj zaszeleścił...Piękny!
Pięknie.
Pozdrawiam :)
Pięknie!
Toż tu tylko brakuje napisu "Małolatom czytanie
zabronione!"
I co tu więcej pisać?
Pięknie i tęsknie "Niechaj chwili nikt nie płoszy".
Pozdrawiam
... jak pięknie, subtelnie
Miłego dnia,Mariusz:)