zza węgła opowiedziane
tym, co słuchają ....
słońce niosło za mną woń
szlif samogonu wśród podlaskich brzózek
taką przyjaźnią szybko się wzruszę
niemal zwiewny jak z wikliny mebel
trącam pannę truskaweczką wstydu w szyję
zanim krzyknie mrok łaskawie nam sprzyja
zachwycony lub schwytany w dłonie
tykam lub kołyszę się wahadłem
czas we mnie ja w niej a nie płomień
coś przyblakło a może zmalało
teraz słońce bursztyn topi
goniąc trunek pośród kryształu
...i tym, co jeszcze umieją słuchać
Komentarze (1)
Truskaweczka wstydu nieźle mnie ubawiła ;)
Hmmm...to chyba erotyk? ;)
Rzeczywiście zza węgła opowiedzany. Ten "szlif
samogonu" coś mi nie gra, ale ogólnie zgrabnie.