Zziębnięte dłonie...
Zziębnięte dłonie
wygładzają pościel
w satynowych różach
ani kropli ciepła
byłeś przy mnie chwilę
czy to znów miraże
fatamorgany
spragnionego ciała
wije się w sidłach
grzechu i rozsądku
zostawia po sobie
opary obłędu
leczyć obsesję...
wszystko mi zabiera
wydziera z serca
każdy błysk radości
odchodzisz i wracasz
naznaczyłeś piętnem
jak niewolnicę
abolicji nie ma
autor
Spiaca Lady
Dodano: 2010-07-25 01:52:08
Ten wiersz przeczytano 2009 razy
Oddanych głosów: 10
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (5)
Miraże, zawsze wabiły spragnionych - jak to miraże...
Pozdrawiam.
Przeniosłaś mnie w inny świat, świat który trudno
zrozumieć choć jest widoczny to jednak go nie ma,
dziękuje.
witaj, dobrze rozwinięty temat.ładny wiersz
pozdrawiam.
Świetne metafory i cudnie napisany wiersz. :)
No i ta abolicja ma mieć ekspiacyjny charakter.
Inaczej delikwent rzeczywiście nababem zostanie. W
tych sprawach płeć nie ma znaczenia.
A temat ujęty znakomicie.