Do motyla
O jakież skrzydełka jego!
Barwa błękitna z różowym,
Na głowie coś zielonego
A sam w pancerzu stalowym.
Motylu, piękny motylu,
Ja ciebie dziś złapać muszę!
Tylko stanę przy tym dylu,
Złapię, gałązki nie ruszę.
Do mojej miłej Justyny
Poniosę cię z skwapliwością.
Mój ty, motylu jedyny,
Z jakąż cię przyjmie radością!
Ona ci porobi klatki,
Majem cię w koło osłoni,
Każe zbierać różne kwiatki,
Jeść będziesz z jej białej dłoni.
Żeby ci tęskno nie było,
Ja szukać drugiego będę,
Jeśli wam tak w parze miło,
Jak ja z Justyną gdy siędę.
Nie bój się śmierci z jej ręki,
Żyj, póki zechcesz na świecie!
Ona nie patrzy bez męki,
Choć brzydką muchę kto gniecie.
Oh! on poleciał w gęstwiny!
Nie złapię... próżno się kłócę.
Z czymże do mojej Justyny,
Z czymże ja z pola powrócę?
Komentarze (2)
Cudowne wersy F. Karpińskiego
Do mej Krainy ciągnie ma dusza... Ktoś z boku szepcze.. odejdź nie ruszaj... Ja kwiaty tylko,pragnę rwać dla niej... Swój pancerz pragnę stalowy pożucić... Do mej Krainy jakby innej,nieznanej... Jak nigdy pragnę powrócić! By białe dłonie me serce pieściły... By złe sny odeszły gdy najdą nocą... By motyle w mym brzuchu kolorem się wzbiły... By cały ogród grzać Naszą mocą.... Uszanowanie*~•~↑