Dom
Dom nad porami roku
dom dzieci zwierząt i jabłek
kwadrat pustej przestrzeni
pod nieobecną gwiazdą
dom był lunetą dzieciństwa
dom był skórą wzruszenia
policzkiem siostry
gałęzią drzewa
policzek zdmuchnął płomień
gałąź przekreślił pocisk
nad sypkim popiołem gniazda
piosenka bezdomnej piechoty
dom jest sześcianem dzieciństwa
dom jest kostką wzruszenia
skrzydło spalonej siostry
liść umarłego drzewa
Autor: Zbigniew Herbert
Ten wiersz przeczytano 38145 razy
Komentarze (2)
Wspaniały wiersz, choć bardzo smutny w swojej wymowie, wracam do niego już któryś raz. Po prostu KLASA!
Każdy utracony dom miał również przyczynę powstania. To mógłbyć rozwijający sie przemysł, środowisko wymagające nowych rąk do pracy, a może sposób na materializacje zysków, albo ekspresja stylu życia, adekwatna do pozycji i władzy.