* (jutro, wszystko jutro...)
jutro, wszystko jutro
obiecujesz
że jutro będziesz żyć
i na moich oczach strzelasz sobie w
głowę
prosto z butelki
tak jak we wszystkim nic nie wiadomo,
więc
nawet ty nie umierasz do końca
jakoś tam na wpół wstajesz, wleczesz do
łazienki
gdzie zamiast podciąć żyły
obcinasz sobie ręce
wracasz do telewizyjnego pokoju
zawijasz kikuty gazetą
krew wsiąka w litery i szpary ciszy
pomiędzy nimi
i w czarnobiałe fotografie ludzi, których
nigdy nie poznasz
choć nie są wymyśleni
obiecujesz, że jutro będziesz żyć
a jutro
jesteś nieprzytomny
choć tak jak we wszystkim – nic nie
wiadomo
jesteś nieprzytomny nie do końca
więc patrzysz jednym okiem
i tym jednym okiem władasz jak ręką
której już teraz nie masz
palcami oka ukręcasz lampę z sufitu
jak jabłko
puszczasz wielką betonową kulę
na tacę umysłu
Bang !
srebrną tacę, z której wysypuje się
śniadaniowy zestaw wyrzutów sumienia
obiecałeś, że dzisiaj będziesz żyć
i robisz to oprawiony w odłamki szkła
wymyślasz nowych bohaterów do gazety
której dzisiaj i już nigdy więcej
nie kupisz
Komentarze (2)
brzmi trochę jak wyrzut, upomnienie, może prośba;
"palcami oka ukręcasz lampę z sufitu, jak jabłko
puszczasz wielką betonową kulę na tacę umysłu" to :)
świetny wiersz! pomimo że mroczny, czy drastyczny ma
świetną tematykę i naprawdę bardzo mi się podoba.
pozdrawiam serdecznie