… kochana
Oddalamy się od siebie w głęboką otchłań…
Przed nami miliony lat samotnego,
lodowatego zmierzchu…
Ty ― w półcieniu mgławic, ja ― zroszony
pyłem dalekich gwiazd…
… przywieramy dłonie do oszronionych szyb
kosmicznych kapsuł…
Przenika wszystko
echo oddechów
― zamarzających powoli drżących ciał…
Omiatają nas ramiona wirujących galaktyk,
warkocze komet…
… choć jeszcze ―
splatają się
w jedno
― nasze sny…
Choć jeszcze…
Gdzie ty jesteś?
… na granicy widzenia…
A ja?
Odkąd przekroczyliśmy bramy
nieskończoności,
jak dwa maleńkie, dryfujące ziarenka
piasku…
… zbyt wielka przepaść, zbyt wielkie
roztacza się milczenie zastygłych słów…
Żegnaj…
… kochana…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-07-27)
https://www.youtube.com/watch?v=KWq6hb5vHbk
Komentarze (7)
Odbieram jako męczącą hiperbolę.
Bywają i takie pożegnania.
Rozsądek pokonuje serce.
Bardzo dobry tekst.
Pozdrawiam Arsis,:)
Próżnia samotności
Pięknie.
Koniec miłości, związku zawsze napawa większym lub
mniejszym smutkiem...
Piękny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
kosmicznie zobrazowany koniec miłości.
Pięknie i smutno zarazem,
pozdrawiam, zawsze czytam, często tylko dając punkt.
Dobrego dnia życzę.
Nie ma dialogu - jest przepaść. Smutno, ale dobrze
napisane.